piątek, 27 czerwca 2014

Postępy w wykańczaniu UFO

Tak wyglądało UFO, które otrzymałam od mamy 06.06.2014:

2014-06-06

A tak wygląda dokładnie 20 dni później:

2014-06-26
Później tempo pracy wyraźnie zwolniło. Po prawie dwóch miesiącach od początku praca wygląda tak:

2014-07-28
Praca nad tłem jest bardzo mozolna, ale jednocześnie uczę się jak na lekcjach dla początkujących, w jaki sposób stawiać naprawdę ładne krzyżyki o jednakowym kształcie. Nauczyłam się też w jaki sposób trzymać igłę przy skręcającej się nitce, a to sprawiało mi długo problem :)

piątek, 13 czerwca 2014

WIPocalypse (13.06)

Hello everyone!

I've got two WIPs this month. One of them is my mother's UFO ;) She left it for two years, and now she gave it to me and asked to finish.
So this is how it looked exactly one week ago:

2014-06-06 WIP
And after seven days it looks like this:


I also work on SAL Rosetta. This embroidery is glowing in the dark :)

2014-05-23 SAL Rosetta
And now:


Last month I have finished my polar bears. Here is a photo for those who haven't seen it:


To answer this month's question: unfortunately I have never been to any stitch gathering. Maybe because I am too "new" in world of stitching and I haven't knew about these kinds of gathering :) But well, maybe one day... :)

piątek, 6 czerwca 2014

UFO w domu

UFO (UnFinished Object, niedokończona praca) w domu, czyli niedokończony przez moją mamę projekt haftu przedstawiającego psa. Dzisiaj został mi oddany w celu jego ukończenia.
Tak prezentował się po otrzymaniu:
2014-06-06
Dzisiaj postawiłam parę próbnych krzyżyków. W weekend popracuję nad nim solidniej :)

Efekt poweekendowy:
2014-06-08

czwartek, 5 czerwca 2014

SAL Rosetta

Dawno mnie tu nie było. Przyczyną tego jest brak możliwości zrobienia ładnego zdjęcia, oddającego urok i piękno Rosetty, nad którą aktualnie pracuję. Mój telefon nie został stworzony do podejmowania takich wyzwań.
To najlepsze zdjęcie na jakie go stać:
2014-06-05
SAL Rosetta
Jedna z dwunastu pięknych rozet została ukończona. Mam nadzieję, że prędzej czy później uda mi się zrobić zdjęcie w ciemności, żeby pokazać jak cudownie wygląda, kiedy świeci.

piątek, 23 maja 2014

Mother's Love

Dzisiaj jest dla mnie wielki dzień, ponieważ ukończyłam pracę nad Mother's Love, zwaną roboczo "Niedźwiadkami".

Ile czasu zajęło mi haftowanie ciężko określić. Haft zakupiłam jeszcze w lutym. Z początku haftowałam dużo i często, jednak w marcu i kwietniu przyszły zajączki wielkanocne, koala niespodzianka i miś Tatty Teddy. Każdy z tych mniejszych projektów odciągał mnie od niedźwiadków, ale też dzięki urozmaiceniu w postaci drobniejszych robótek, wykonanie większej pracy (jak dla mnie - największej w moim życiu) było łatwiejsze. Po każdej zmianie chętnie wracałam do czegoś większego. Również z każdą zmianą powracałam do haftu z bogatszym doświadczeniem, co można zauważyć w krzyżykach stawianych na niedźwiadkach.
Przy tym hafcie, jak i przy każdym wcześniejszym, sporo się nauczyłam.
Największą i najbardziej bolesną nauczką był zakup tamborka z miedzianym (albo imitujące takowe) zapięciem. Chociaż jeszcze większym błędem było pozostawianie pracy zapiętej na tamborku. Zapięcie pobrudziło kanwę, a plamy nie mogłam niczym doprać ani doczyścić. Szczęście w nieszczęściu, że na żółtej plamie haftowane były...złote krzyżyki :)
Nauczyłam się jak nie plątać nitek przy rozdzielaniu oraz jak je prowadzić, żeby równo układały się na kanwie. Wciąż uczę się ich prowadzenia po całości wzoru oraz zakańczania. Moje ciągłe obawy o to, że nić wysmyknie się spod pozostałych, a przez to spruje się połowa pracy są przyczyną tego, że nie jest dumna z tego, jak wygląda tył haftu :)
Backstitch nadal jest czymś na co uwielbiam patrzeć, gorzej z wykonywaniem. French knot - pierwsze w życiu. Przy wykonaniu pierwszego myślałam, że wydziubałam dziurę na wielkość supełka. Na szczęście mulina się odkształciła tylko na moment i za chwilę powróciła na swoje miejsce. Kolejne poszły już lepiej.
Nauczyłam się również, że haftowanie to nie wyścigi. Im bardziej się śpieszyłam, tym więcej czasu spędzałam na pruciu. A wiadomo - prucia nikt nie lubi, zwłaszcza kiedy błąd jest znaleziony już po pewnym czasie i nitki z tyłu pracy przypominają pajęczynę pijanego pająka...i weź tu teraz znajdź tą odpowiednią.
Wiem też, że przy większych pracach znacznik w postaci pisaka zmywalnego byłby ogromnym ułatwieniem dla oczu. To zakup, o którym trzeba szybko pomyśleć.
Jestem dumna, że udało mi się ukończyć tę pracę, pomimo wielu chwil zwątpienia i braku wiary czy dam radę :)

2014-05-23

sobota, 19 kwietnia 2014

Tatty Teddy Always Friends

Ten post powstaje podczas wykonywania haftu, ponieważ jednak haft jest upominkiem-niespodzianką post zostanie opublikowany dopiero po wręczeniu prezentu.

Na wzór długo nie mogłam się zdecydować. Decyzję podjęłam późno. O parę dni za późno, aby móc na czas spokojnie go wykonać. Przesyłka dotarła wczoraj, czyli w środę 2014-04-16, a haft gotowy ma być na piątek wieczór. Ja jednak lubię mieć spory zapas czasu „na wszelki wypadek”, dlatego też zaplanowałam iż skończę wyszywać jeszcze dzisiaj (pewnie w nocy), czyli w czwartek. Co z moich planów wyjdzie wkrótce się okaże.

Co będę wyszywać? Po tytule postu na pewno nie jest to już dla nikogo zagadką. Oczywiście, będzie to Tatty Teddy, czyli miś który zdobył moje serce szturmem. I było moim marzeniem móc kiedyś takiego misiaczka wyhaftować. Mam nadzieję, że obdarowany podzieli mój zachwyt nad tym małym haftem :)

Środa 2014-04-16

Zaczynamy!

Zestaw wypakowany, zaczynamy! 2014-04-16
Po raz pierwszy haftuję muliną Anchor. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Odcienie tak samo piękne jak DMC, a odnoszę wrażenie, że tak jakby mniej się zwijała podczas pracy.
Natomiast nie jestem zadowolona z kanwy...jest jakaś taka mało zbita, niespójna. Igła wchodzi bez problemu w przestrzenie między każdą niteczką...przez to praca idzie trochę wolniej...
Po paru godzinach pracy wieczorem miałam zrobionego już tyle misia:

Tatty Teddy 2014-04-16
Wyhaftowany jest już cały brzuszek. Mniej więcej 1/3 pracy za mną.

Czwartek 2014-04-17

Całość będzie niewielka, bo 11x8 cm. Ramka na pracę znaleziona, jutro z samego rana pojadę ją kupić :)
Jutro zapowiada się "busy day" między innymi dlatego też założyłam, że miś musi (!) być skończony jeszcze dzisiaj! Trzymajcie kciuki! 
Aktualizacja i relacja z postępów pracy na bieżąco ;)

19:30
Trzeba przyspieszyć tempo!



Piątek 2014-04-18

Cudownie! Zdążyłam ze wszystkim :)
Zdecydowałam jednak nie pracować w nocy. Godzina 22 jest dla mnie nie do przeskoczenia, jeżeli chodzi o senność. Dlatego położyłam się spać i wstałam tak jak zawsze o 5. Od 5.15 zabrałam się do pracy. Wykończenie projektu zajęło mi ponad 5h.

A postępy w pracy wyglądały tak:

Około godziny 7.30 rano:
Mam już wszystkie krzyżyki...teraz pora na kłaczki.


Ponad dwie godziny później kłaczki już są:



A teraz jeszcze tylko ramka i jestem piękny i gotowy!


Nie ukrywam, to był mały ale trudny dla mnie haft. Zwłaszcza te kłaczki, po których backstitch jest ostatnią rzeczą, na którą aktualnie mam ochotę...
...a już jest zamówienie na kolejnego misia! :))

wtorek, 15 kwietnia 2014

WIPocalypse (15.04)


Hello everyone!

So today is another full moon so it is time for WIPocalypse!

The progress I am going to show you, I have made for the last three days ;) Since last full moon till now I was working on Easter Bunnies and it took me lots of hours.


This is how polar bears looked last month:


2014-03-18

And this is how it looks today:

2014-04-15

I hope I will finish it in this week :)

And here is my last bunny for my collection of four:

2014-04-12

środa, 9 kwietnia 2014

Zajączek trzeci ale jeszcze nie ostatni!

Po paru dniach „nic-nie-haftowania” zabrałam się z powrotem do pracy. Na pierwszy ogień poszedł zajączek, ponieważ czas goni! Dużo było tutaj do zrobienia backstitcha ale nie to zajęło mi najwięcej czasu. Całość haftowałam około 9 h, w tym przez około 1,5h prułam! Jeden źle postawiony krzyżyk pomieszał całość. Akurat tak się złożyło, że kolejne rzędy haftowałam w odniesieniu do tego jednego źle, bo nadmiarowo postawionego. I cały kwiatek się przesunął i ścieśnił. Dlatego też w moim słoiczku z resztkami muliny całkiem sporo jest koloru różowego.

Stan niteczek na dzień 2014-04-08

No ale koniec końców jest!



Wczoraj i dzisiaj w Krakowie organizowane są "Dni Kraftu". Pojechałam do M1 w nadziei ujrzenia wielkich straganów, masy ludzi, jeszcze większej ilości muliny, kanw w różnych kolorach i tysięcy wzorów do haftowania. Jak wielki był mój zawód, gdy znalazłam się już na miejscu. Zobaczyłam tam cztery malutkie stoiska. Dwa albo trzy z włóczkami, jedno z koralikami i różnymi drobnostkami oraz stoisko, z którym wiązałam największe nadzieje: stanowisko DMC. Niestety, zakupiłam tam tylko cienkie igły do haftu krzyżykowego. Muliny nie było, kanw również. Jedynie bardzo mały wybór lnu, katalogi, kilkanaście kanw z nadrukiem, ogromne szydełka.... „Dni Kraftu” to nazwa zdecydowanie na wyrost.
Sfrustrowana i zawiedziona skierowałam swoje kroki do Galerii Krakowskiej w celu odreagowania. I stało się. Zaopatrzyłam się w materiały do wykonania Rosetty. A wiadomo, jak już jest wszystko w domu to czemu by tak na spróbowanie nie postawić paru krzyżyków? I postawiłam. Przyznaję, poniosła mnie fantazja.

2014-04-08

A teraz dane: kanwa w kolorze łososiowym, Aida 25ct. Oznacza to nic innego jak 25 krzyżyków na cal, czyli około 98 na 10 cm, wielkość krzyżyka to 1 mm. Haftuję jedną nitką muliny, a i tak osiągam efekt wypukłości.
Mulina E940, czyli…tak, tak! To ta świecąca w ciemnościach.

Haft w ciągu dnia będzie wyglądał raczej niepozornie. Bardzo delikatny, drobny, w pastelowych kolorach. Natomiast już widzę, że w nocy będzie to prawdziwe cudo J

piątek, 4 kwietnia 2014

Wiosenne porządki

Witam Was wiosennie!

Wygląda na to, że paradoksalnie wiosna spowalnia moją pracę nad zajączkami, o niedźwiedziach już nie wspominając. Wyjątkowo zabiegany tydzień już prawie za mną. A przed nami wspaniałe beztroszcze! czyli tzw. weekend. Naprawdę nie wiem dlaczego ta spolszczona nazwa nie przyjęła się? Mi osobiście bardzo przypadła do gustu. A Wam? Podoba się czy jednak weekend to weekend? :)
Dzisiaj udało mi się uporządkować pewny nieład, który spontanicznie zapanował wśród muliny przeznaczonej na zajączki.
Tak wyglądało to przez prawie miesiąc:
Spontaniczna zmiana stanu ;)
Nie, nie gubiłam się w tym i nie, nie zgubiłam ani jednego kawałeczka muliny :)
Bardziej kierowana ciekawością niż potrzebą, troszkę to uporządkowałam. I po niecałych 30 minutach plątaniny wyglądało to już tak:

30 minut później
Zrobiło się schludnie :) Wiosenne porządki uważam za otwarte!
Przez ostatnie dni pracowałam nad kolejnym zajączkiem z serii:
2014-04-04
Obok niedokończonego zwierzaka umieściłam zapałkę, na prośbę bliskiej mi osoby, aby ci, którzy nie widzieli pracy na żywo mogli łatwo zorientować się w jej wielkości :)
Jak widać ten zajączek cierpliwie czeka na otrzymanie swojego atrybutu. Było jajeczko, marchewka więc teraz czas na...? :)

poniedziałek, 31 marca 2014

WIP ciąg dalszy...

Niestety, nie udało się...to nie był "ten" weekend, w który to zasiadam z dziką motywacją do krzyżyków. Większość czasu spałam i odpoczywałam, co po ciężkim tygodniu też się należało. Ale nie udało się ukończyć niedźwiadków, co oznacza, że rosettę zacznę haftować w maju ;)
Jednak trochę pracy przybyło. Większość to cieniowanie więc pewnie na zdjęciu postęp nie będzie zbytnio widoczny. Została 1/4 pracy do wykonania.
2014-03-31 Niedźwiadki 3/4
No cóż, pracuję nad tym dalej :)

piątek, 28 marca 2014

I jest też drugi zajączek!

Całkowicie nowiutki, jeszcze ciepły, dopiero co wyszedł spod igły Drugi Wielkanocny Zajączek :) 
Tym razem zajączek z przesłaniem: Jedz marchewkę, będziesz wielki! :)

Rozkochałam się w backstitchu i poniższe dwa zdjęcia mam nadzieję, że wyraźnie pokażą dlaczego:
2014-03-28 Zajączek Wielkanocny bez backstitcha

2014-03-28 Zajączek Wielkanocny z wykończeniem
Backstich, czyli te czarne znaczenia nitką, nadają pracy charakteru. Jest ona bardziej wyraźna, a co najfajniejsze, można zaznaczać szczegóły takie jak np. wąsy. Moim marzeniem jest wyhaftowanie jednego z misiów z serii Tatty Teddy. Tam kwintesencją całej postaci są właśnie delikatne znaczenia.

Co do planu zamieszczonego w poprzednim poście to już widzę, że się trochę rozsypał. Chyba że tak się zaprę w sobie, że przez weekend skończę niedźwiadki? Może się uda...oby! :)

poniedziałek, 24 marca 2014

WIP i plany na kolejne tygodnie

Na początek relacja z postępów weekendowych wyszywanek. Pracowałam tylko nad misiami. A to efekt:


Bardzo, bardzo podoba mi się ten haft! Wiedziałam, że będzie ładny ale pojawiające się pyszczki przerastają moje oczekiwania. Haft jest piękny!

W głowie mam tak dużo pomysłów na nowe wzory i wykonania, że zaczynam się w nich gubić. Dlatego postanowiłam poukładać prace według priorytetów i terminów wykonania:

1) pierwszą pracą jest oczywiście WIP, czyli niedźwiadki - na dokończenie tego daję sobie czas do 31.03.2014; (edycja w dniu 03.04.2014: punktu nie udało się zrealizować; termin przesunięty na 22.04.2014 ;) ostatecznie skończyłam je dokładnie miesiąc później, w maju :)
2) następnie szybka (mam nadzieję...) praca wykończeniowa: podszyć zajączka i wcisnąć patyczek, tak żeby był już gotowy do Wielkanocnego koszyczka; (edycja w dniu 03.04.2014: punkt zrealizowany!)
3) od 01.04. do 06.04. planuję wyhaftować dwie kartki-niespodzianki; (edycja w dniu 03.04.2014: zmiana planów - zajączek z gąską zastąpi wzór, jaki miałam wcześniej przygotowany do haftu na kartkę)
4) później nadejdzie czas na ciąg dalszy haftowania zajączków-prezentów (seria składa się z czterech zajączków: z jajeczkiem, z marchewką, z kwiatuszkiem i z gąską); (edycja w dniu 14.04.2014: punkt zrealizowany z małym poślizgiem ale jest!)
5) a po Świętach zasiadam do...SAL ROSETTA! - och, nie mogę się już doczekać tego projektu! :) w trakcie realizacji :)

Pląta mi się po głowie jeszcze parę innych rzeczy ale o nich we właściwym czasie :)


piątek, 21 marca 2014

Mother's love i koala

"Mother's love", bo tak w oryginale nazywają się moje niedźwiadki, jest moim zdecydowanym (V)WIPem ;)
Ostatnimi dniami dołączyłam do WIPocalypse, co bardzo motywuje mnie do spędzania większej ilości czasu nad tą pracą.
Oto efekty wczorajszego dziubania nad kanwą:



Do ukończonych w tym tygodniu prac zalicza się mała zawieszka do kluczy zrobiona dla znajomej.
Dużo nerwów kosztowało mnie to maleństwo ;) Jednak chyba wolę większych gabarytów hafty.


poniedziałek, 17 marca 2014

Niedźwiadki i zajączek

Haft zawładną mną całkowicie. Haftuję do późna w nocy i od wczesnego ranka. Jeżeli nie haftuję to szukam nowych wzorów i pomysłów, inspiracji na kolejne projekty.

Cały czas pracuję nad niedźwiedziami. Haft nie należy do najłatwiejszych ale to co się z niego wyłania wynagradza trud liczenia krzyżyków i prucia w razie pomyłki. Oto jak wygląda dzisiaj:
Niedźwiadki po miesiącu pracy
Aby oderwać się na moment od odcieni szarości i zieleni, czyli kolorów, które dominują u niedźwiadków, przez weekend wyhaftowałam takiego oto zajączka:
Zajączek z kolorową pisanką

Wyszywało się szybko i przyjemnie. Dużo różnych kolorów wymusiło na mnie naukę zakańczania nitki (największa nauczka brzmi: nie żałuj muliny na zakańczanie, inaczej nitka zacznie się wysuwać). Był to też mój pierwszy haft z zastosowaniem "backsticht-a". Haft wygląda zdecydowanie ciekawiej z czarnymi zaznaczeniami, szczegółami i obwódką.
Teraz pracuję nad spersonalizowanym gadżetem dla znajomej. Wkrótce więcej szczegółów :)

Żyrafy i niedźwiedzie

Post ten jest z dnia 09.02.2014 i został przeniesiony z blogu ajur-weda.blogspot.com.

Witam serdecznie,

haft towarzyszył mi od dzieciństwa - w mniejszym lub większym stopniu. Od kiedy pamiętam, wszystkie ferie spędzane u babci na wsi połączone były z haftowaniem prostych wzorów. Pierwszą ukończoną pracą było jabłuszko, które jeszcze długo później pełniło rolę serwetki - podstawki pod moje, kolekcjonowane wtedy figurki zwierzątek.
Był to wtedy intensywny czas nauki stawiania krzyżyków, plątania nici, liczenia kratek i dobierania kolorów. Później haft poszedł na wiele lat w zapomnienie. Na szczęście pojawił się w moim życiu na nowo w roku 2013, przed długą podróżą samochodem do Niemiec. Na czas drogi chciałam się czymś zająć więc zakupiłam zestaw do haftu - kanwę z nadrukiem, żeby było łatwiej oraz mulinę. Oto wynik tej podróży:
Żyrafy
Haftowanie kanwy z nadrukiem może i sprawdza się w podróży, kiedy to wielkość oczek jest na miarę złota, a brak wymogu liczenia każdej kratki jest nieprzeceniony, jednak czułam się, jak małe dziecko wypełniające puste pola kolorowanki. Dodatkowo, do pasji doprowadzały mnie dwukolorowe kwadraty, gdzie musiałam sama decydować, którym kolorem go zapełnić - jasnym brązem czy może już białym? 

Dlatego kolejnym haftem jakiego się podjęłam jest haft liczony. Zaopatrzyłam się we wzór pięknych niedźwiadków, zestaw muliny, kanwę, igłę i tamborek, bez którego haftowanie na aidzie 14 jest nie lada wyzwaniem. Praca, póki co, złożona jest z jasnych kolorów błękitu oraz szarości, dlatego na zdjęciu może nie być widać wszystkiego dokładnie. 
Jednak chętnie podzielę się z Wami efektami trzech dni zapełniania pustej, białej kanwy:
Niedźwiadki dzień 3.
Do tej pory haft złożony jest jedynie z półkrzyżyków - cieniowanie tła oraz postaci misia.
Haft liczony wymaga dużo większej koncentracji oraz skupienia podczas pracy, dla oczu też jest to duże wyzwanie ale efekt oraz satysfakcja z wolno wyłaniającego się obrazu są tego warte!
Dzisiaj w planach jest wykończenie dalszych szarych cieniowań oraz jeżeli czas pozwoli, rozpoczęcie wypełniania ucha.

Miłego dnia!

Jeżeli ktoś z Was zajmuje się haftem, gorąco zachęcam do dzielenia się swoimi pracami.