sobota, 19 kwietnia 2014

Tatty Teddy Always Friends

Ten post powstaje podczas wykonywania haftu, ponieważ jednak haft jest upominkiem-niespodzianką post zostanie opublikowany dopiero po wręczeniu prezentu.

Na wzór długo nie mogłam się zdecydować. Decyzję podjęłam późno. O parę dni za późno, aby móc na czas spokojnie go wykonać. Przesyłka dotarła wczoraj, czyli w środę 2014-04-16, a haft gotowy ma być na piątek wieczór. Ja jednak lubię mieć spory zapas czasu „na wszelki wypadek”, dlatego też zaplanowałam iż skończę wyszywać jeszcze dzisiaj (pewnie w nocy), czyli w czwartek. Co z moich planów wyjdzie wkrótce się okaże.

Co będę wyszywać? Po tytule postu na pewno nie jest to już dla nikogo zagadką. Oczywiście, będzie to Tatty Teddy, czyli miś który zdobył moje serce szturmem. I było moim marzeniem móc kiedyś takiego misiaczka wyhaftować. Mam nadzieję, że obdarowany podzieli mój zachwyt nad tym małym haftem :)

Środa 2014-04-16

Zaczynamy!

Zestaw wypakowany, zaczynamy! 2014-04-16
Po raz pierwszy haftuję muliną Anchor. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Odcienie tak samo piękne jak DMC, a odnoszę wrażenie, że tak jakby mniej się zwijała podczas pracy.
Natomiast nie jestem zadowolona z kanwy...jest jakaś taka mało zbita, niespójna. Igła wchodzi bez problemu w przestrzenie między każdą niteczką...przez to praca idzie trochę wolniej...
Po paru godzinach pracy wieczorem miałam zrobionego już tyle misia:

Tatty Teddy 2014-04-16
Wyhaftowany jest już cały brzuszek. Mniej więcej 1/3 pracy za mną.

Czwartek 2014-04-17

Całość będzie niewielka, bo 11x8 cm. Ramka na pracę znaleziona, jutro z samego rana pojadę ją kupić :)
Jutro zapowiada się "busy day" między innymi dlatego też założyłam, że miś musi (!) być skończony jeszcze dzisiaj! Trzymajcie kciuki! 
Aktualizacja i relacja z postępów pracy na bieżąco ;)

19:30
Trzeba przyspieszyć tempo!



Piątek 2014-04-18

Cudownie! Zdążyłam ze wszystkim :)
Zdecydowałam jednak nie pracować w nocy. Godzina 22 jest dla mnie nie do przeskoczenia, jeżeli chodzi o senność. Dlatego położyłam się spać i wstałam tak jak zawsze o 5. Od 5.15 zabrałam się do pracy. Wykończenie projektu zajęło mi ponad 5h.

A postępy w pracy wyglądały tak:

Około godziny 7.30 rano:
Mam już wszystkie krzyżyki...teraz pora na kłaczki.


Ponad dwie godziny później kłaczki już są:



A teraz jeszcze tylko ramka i jestem piękny i gotowy!


Nie ukrywam, to był mały ale trudny dla mnie haft. Zwłaszcza te kłaczki, po których backstitch jest ostatnią rzeczą, na którą aktualnie mam ochotę...
...a już jest zamówienie na kolejnego misia! :))

3 komentarze:

  1. Oj nawet nie wiesz jak Cię podziwiam, ja nie mam tyle samozaparcia, dlatego od 2 miesięcy wyszywam te miśki, właśnie przez to że mają tyle konturów. Tobie poszło to wszystko naprawdę sprawnie i efekty widać. Ramkę poznaję bo bardzo mi się podobała i chciałam ją kupić, ale niestety na mój haft była za mała. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w trakcie wyszywania tych małych kłaczków obiecałam sobie, że nigdy więcej Tatty Teddy...ale już wiem, że tej obietnicy nie dotrzymam, bo w wolnym czasie buszuję po wzorach i poluję na kolejnego misiaczka :)
    Na szczęście ta ramka pasowała! Ale mam problem ze znalezieniem jakiejś odpowiednich rozmiarów dla niedźwiadków. Są kwadratowe i już sam ten fakt utrudnia znalezienie czegoś odpowiedniego.
    Trzymam kciuki za ukończenie haftu z misiami. Efekty są warte tego wysiłku :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki misio :) uwielbiam je oglądać i haftować, właśnie jestem w trakcie kolejnego TT :)

    OdpowiedzUsuń